wtorek, 5 kwietnia 2016

Epilog

Pragnienie miłości, które kierowało Rossem doprowadziło go śmierci. Nieszczęśliwie zakochany, odrzucony dalej szukał miłości, lecz ostatecznie zmarł będąc singlem.

Courtney udawała zimną, bez uczuciową, ale wcale taka nie była. Tak jak Ross pragnęła odrobiny miłości i tak jak on odeszła w samotności.

Laura zginęła z własnej głupoty. Mimo iż miała chłopaka Andrew, pragnęła miłości innego. Chciała mieć Rossa tylko dla siebie, ale jej plany i intrygi się nie udały.

Ximena była trzecią kobietą w życiu Rossa. Wróciła do swojego kraju tuż po jego śmierci. Z uwagi na to, że nie chciała mieć z nim nic wspólnego ~ usunęła dziecko.

A co z pozostałymi bohaterami?

Riker i Vanni urządzili wspólny ślub z Rydel i Ellem, Rockym i Alexą oraz Rylandem i Sav. Po ślubie zamieszkali wraz z rodziną Latimerów oraz ich Rivanniątkiem.

Rydel i Ellington zamieszkali w domu państwa Ratliff, a Rocky z Alexą oraz Ryland z Sav u Lynchów.

Stormie i Mark bardzo często odwiedzają swoje pociechy, wspierają je w trudnych chwilach i zawsze powtarzają „To był, jest i będzie Twój dom, więc jeśli chcesz możesz wrócić…”.

Piesek Bravo pozostał ze Stephenem, gdyż Vanni nie chciała by pan Eaton czuł się samotnie.

Andrew odsiaduje wyrok dożywocia za zabicie Laury.


-----------------------------------
I w ten oto sposób dobrnęliśmy do końca tej historii...
Z całego serca dziękuję wszystkim co czytali i komentowali <3
Jeśli polubiliście Rourtney - zapraszam na nowy blog bez zmian w tym paśmie (co wtorek o 8:00).
>>>>>>>>>>> Trying Not To Love You <<<<<<<<<<<<
Pozdrowionka i do napisania już na TNTLY <3

wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 25

„Vanni”
Przeglądałam rzeczy Courtney, gdy natknęłam się na zmiętą kartkę. Szybko ją rozprostowałam. Był to list pożegnalny, ale i coś w rodzaju testamentu Courtney. Zaczęłam go czytać mimo łez napływających mi do oczu.

Los Angeles, 6.09.15r.

Do moich najbliższych!

              Wybaczcie to co zaraz zrobię, ale nie mam innego wyjścia. Tęsknota za Rossem Shorem Lynchem jest zbyt silna. Był on jedynym mężczyzną w moim życiu, którego kochałam. Było to odwzajemnione uczucie, lecz przeciwności losu nie pozwoliły nam cieszyć się nim zbyt długo. Pewnie pomyślicie, że stchórzyłam, bo miałam sama wychowywać jego dziecko, ale to nieprawda. Bardzo bym chciała je urodzić i wychować, ale depresja, w którą wpadłam wraz ze śmiercią ukochanego pchnęła mnie w stronę samobójstwa, a z tego miejsca nie ma odwrotu. Nie ma odwrotu od tej decyzji, bo została ona podjęta. Teraz nie ma znaczenia to czy jest dobra czy zła. Teraz znaczenie ma jedynie to, że jest szansa bym dołączyła do Rossa.
Nigdy nie lubiłam pożegnań, ale też nigdy nie lubiłam zostawiać spraw niewyjaśnionych do końca, dlatego napisałam ten list. Nie przeciągając. Mam kilka wiadomości dla kilku konkretnych osób.
Tato Stephenie – Tobie pozostawiam wszystkie moje rzeczy. Chcę abyś po mojej śmierci ułożył sobie życie na nowo. Nie chcę byś był smutny i przygnębiony przez moje odejście. A moją ostatnią prośbą jest zajęcie się moją ukochaną Vanni, którą zawsze traktowałam jak siostrę, a Ty jak córkę.
Vanni – zajmij się moim ukochanym psiakiem Bravo i nie pozwól by mój tata popełnił równie głupi błąd co ja.
Riker – zajmij się moimi jedynymi prawdziwymi przyjaciółmi ~ Vanni, Sav, Alexą, Rydel, Rockym i Rylandem. Dbaj o nich, ale także i o moich i własnych rodziców.
Ross – wiem, że odszedłeś z tego świata. Mimo to mam do Ciebie prośbę na wypadek gdybym sama nie mogła tego zrobić. Gdziekolwiek, kimkolwiek teraz jesteś i cokolwiek teraz robisz czuwaj nad naszymi rodzinami.
To chyba wszystko co chciałam Wam przekazać. Pamiętajcie, że bardzo Was kocham.

Courtney

„Vanessa”
Weszłam do pokoju Laury.
- Lau, kolacja. – oznajmiłam, ale ona nie reagowała.
Podeszłam do łóżka i zobaczyłam leżącą obok mojej siostry kartkę.
- Musiałem ją zabić, bo była niewierną… - przeczytałam tylko fragment, a następnie zmięłam kartkę i rzuciłam w kąt.
Popatrzałam na Laurę. Była cała pobita, poczochrana. Miała kilka zadrapań i ślady po podduszeniu na szyi.

„Stormie”
Wieczorem, gdy zmywałam naczynia po kolacji przyszła do mnie Vanni.
- Pani Lynch, ma pani jakiś sposób by chodź na chwilę ukoić ból po stracie bliskiej osoby? – zapytała.
- Każdy inaczej reaguje na stratę kogoś bliskiego i w zależności od tego kim ten ktoś dla niego był odczuwa ból. A najlepszym lekarstwem na to jest chwila zastanowienia. Kiedy uświadomimy sobie, że taki miał być los danej osoby i nic by tego nie zmieniło, ból, który jeszcze niedawno był dla nas ciężarem zaczyna ustępować. Dociera do nas wówczas, że tak miało być i zaczynamy się radować, bo tamta osoba odeszła do Boga, odeszła by czuwać nad nami z nieba. – odpowiedziałam.
- Mądre rzeczy pani mówi, pani Lynch.
- Możesz mówić Mamo. W końcu jesteśmy rodziną. Jestem babcią Twojego dziecka z Rikerem.
- Dziękuję. – przytuliła się do mnie.

wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 24

„Alexa”
Po wielu godzinach męczarni, moje dziecko w końcu przyszło na świat. Na szczęście wszystko z nim dobrze, ale i tak musi być przez jakiś czas w inkubatorze.
Odpoczywałam właśnie w moim szpitalnym łóżku, gdy przyszedł Rocky.
- Przyniosłem Ci Twoje ulubione kapcie w pieski. – rzucił na wejście. – A po drodze kupiłem jeszcze Twój ulubiony magazyn. Ukazał się nowy numer… - nawijał.
- Dzięki. – przerwałam mu. – Jesteś wspaniały. – dodałam i ucałowałam go w policzek.

„Andrew”
Umówiłem się na spotkanie z Laurą u niej w domu. Po drodze kupiłem jej ulubione czekoladki. Przed drzwiami jej domu sprawdziłem tylko swój oddech. Gdy byłem pewien, że wszystko jest w porządku, zapukałem do drzwi. Otworzyła je Vanessa.
- Hej Van. Jest Laura? – spytałem.
- Hej. Laura jest u siebie. – odpowiedziała. – A te czekoladki to dla niej? – spytałam.
- Tak. A co?
- Ona takich nie może. Jest w ciąży ze świętej już pamięci Rossem, więc czekoladki z alkoholem nie są najlepszym pomysłem.
- Ojej. Nie wiedziałem. – zrobił smutną minę. – Weź je i nie pokazuj Lau. – dodał. – Idę do niej.

„Laura”
Siedziałam w swoim pokoju, gdy przyszedł Andrew.
- Hej kochanie. – podeszłam do niego i pocałowałam.
- Hej Lau. – odwzajemnił pocałunek.
- Przyniosłeś mi coś? – spytałam.
- Niestety nie, skarbie. Mam nadzieję, że nie będziesz się oto gniewać. – odpowiedział.
- Oczywiście, że nie będę się gniewać. – odparłam i objęłam go.

„Vanni”
Siedziałam przy kominku w salonie i tuliłam do siebie moje malutkie, kochane Rivanniątko jak to Riker je nazywa. Rik siedział obok i tępo patrzał w jeden punkt ~ płonące drewno w kominku.
- Szkoda, że nie miałeś okazji poznać wujka Rossa. Twoja ciotka Courtney wraz z takimi dwiema innymi przyprawiła go o zawał serca… -opowiadałam mu, gdy zadzwonił do mnie Stephen. – Zajmij się nim chwilę. – rzuciłam do Rika i poszłam odebrać połączenie. Usłyszałam od niego bardzo smutną wiadomość.

„Riker”
- Kto jest małym słodkim Rivanniątkiem? – spytałem i ucałowałem dziecko w główkę.
- Mam złą wiadomość Rik. Courtney nie dała rady i popełniła samobójstwo. Rzuciła się pod koła rowerzyście. – oznajmiła Vanni. – Zawieziesz mnie do domu Eatonów? Chcę pomóc jej ojcu przygotować pogrzeb.
- Jasne. A dziecko z kim zostanie?
- Moi rodzice się nim zajmą.

„Stephen”
Pół godziny po moim telefonie zjawiła się Vanni wraz z Rikerem.
- Dobrze, że jesteście. Sam nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć… - oznajmiłem, gdy tylko ich zobaczyłem.
- Ja przygotuję strój do trumny dla Courtney, a Rik pomoże panu załatwić wszystkie formalności i tym podobne. – zarządziła Vanni. Tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy.

-------------------------
Witajcie!
Jeszcze tylko jeden rozdział, epilog i... nowy blog.
Już teraz zapraszam Was do zapoznania się z bohaterami i zaobserwowania bloga ;)
>>>>>>> Trying Not To Love You <<<<<<<<
Pozdrawiam, życzę wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy i do napisania <3

środa, 16 marca 2016

LBA

Witajcie!
Otrzymałam dwie kolejne nominacje do LBA od Zakręconej1234 i Destiny, za co serdecznie dziękuję <3
Ja nikogo nie nominuję. Nie przedłużając, przejdźmy do pytań.

Od Zakręconej1234:
1. Ile masz lat?
W kwietniu będę miała 15.
2. Ulubiony gatunek filmowy?
Dokumentalny, fabularny i horror.
3. Co skłoniło Cię do pisania bloga?
Do każdego bloga, przyczyna była podobna - chęć podzielenia się swoją twórczością.
Po za tym znajomi zachęcali mnie do tego, bo według nich 'mam wielki talent'.
4. Ile już piszesz bloga?
Mój pierwszy blog zaczęłam pisać w maju 2014, a ten w październiku 2015. Także można wnioskować, że już dość długo.
5. Bierzesz udział w akcjach organizowanych w szkole?
Czasami. Zależy jaka to akcja oraz kiedy i gdzie jest.
6 .Gdybyś miała do wyboru być bogatym do końca życia, ale bez przyjaciół, a być biednym, ale mieć przyjaciół co byś wybrała?
Trudne pytanie, ale chyba jednak wolałabym być biedna i mieć przyjaciół.
7. Rolki czy rower?
Rower, choć i tak z niego nie korzystam.
8. Masz jakiś talent?
Pięknie rysuję (Brandon i Savannah Hudson, Alex Flagstad oraz Daisy Guttridge już to docenili), umiem śpiewać (przez rok należałam do szkolnego chóru) oraz umiem wzbudzać emocje u czytelników moich Fan Fiction.
9. Ulubiony blog?
Już zakończony - "Let's Not Be Alone" autorstwa Rikeroholic, ponieważ wiele mnie nauczył.
10. Z jakich social-media najczęściej korzystasz?
Instagram, Twitter, Facebook.
11. Ulubiony youtuber?
Nie oglądam zbytnio youtuberów, więc nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.

Od Destiny:
1 Ulubiony deser.
Ciasto z galaretką i truskawkami albo 'Kopiec Kreta' albo czekolada z bitą śmietaną zrobiona przez "Brandona".
2 Ulubiona piosenka.
Ciężko wybrać jedną, ale ostatnio mam fazę na "Summer's Gone" i "Fending For Yourself" The New Fortune.
3 Województwo w którym mieszkasz.
Kujawsko-pomorskie.
4 Ulubiony owoc.
Arbuz.
5 Kiedy zaczęła się twoja przygoda z blogami?
W maju 2014 roku zaczęłam pisać, a czytałam od stycznia 2014.
6 Ulubiony przedmiot w szkole.
Chemia!
7 Najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa.
Dzień, w którym dostałam interaktywnego psa od FurReal Friends (mimo iż byłam chora i dodawałam zastrzyki).
8 Ulubiona pora roku i dlaczego?
Lato, bo jest ciepło i można wychodzić na długie spacery z psem.
9 Ulubiona książka i dlaczego?
"Gwiazd Naszych Wina", gdyż jest to niesamowita, wzruszająca historia, a w jej ekranizacji występuje Ansel Elgort.
10 Czy często miewasz deja vu?
Tak. Często wydaje mi się, że coś już było np. lekcje WF-u.
11 Ulubiony dzień tygodnia.
Sobota (bo jest 'Love, revenge, love" i nie trzeba wcześnie wstawać).

Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział poniżej <3
-----------> Rozdział 23 <-------------

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 23

„Ryland”
Kilka dni po śmierci Rossa odbył się jego pogrzeb. Było to bardzo ciężki moment dla naszej rodziny. W końcu to był Ross ~ ten co wnosił do naszego życia radość, ten co nieraz narobił zamieszanie i ten, na którego zawsze można było liczyć. Był, jest i zawsze będzie moim kochanym starszym braciszkiem oraz wzorem do naśladowania.

„Rocky”
Siedzieliśmy w salonie, jedliśmy ciasto ze śliwkami i popijaliśmy cappuccino.
- Rocky, ja… Ja… Ja chyba rodzę… - głos przerażonej Alexy przerwał grobową ciszę panującą na stypie.
- Ale to jeszcze za wcześnie! Niech ktoś mi pomoże zawieść ją do lekarza! – krzyknąłem i wziąłem Alexę na ręce.
- Zawiozę Was! – oznajmił Riker i jak powiedział tak zrobił.

„Rydel”
Riker i Rocky pojechali z Alexą do lekarza, a ja próbowałam uspokoić mamę. Bardzo się przejęła, bo to jej pierwszy wnuk.
- Zobaczysz, wszystko będzie z nimi dobrze. – mówiłam. – Alexa i Twój wnuk są pod dobrą opieką.
- Pani Lynch, niech się pani już nie martwi. Ja też urodziłam sporo przed terminem. – odezwała się Vanni, a wszyscy się na nią spojrzeli.
- Co!? – spytałam zdziwiona.
- Ja i Riker znamy się dużo dłużej niż myślicie. Spotkaliśmy się kiedy R5 miało Louder Tour. Pewnego wieczoru, po koncercie wpadliśmy na siebie z Rikiem. Odprowadził mnie do hotelu, a dalej to już możecie się domyślić co było.
- Zaraz, zaraz… Gdzie jest dziecko i dlaczego tak długo nie utrzymywaliście kontaktu? – chciałam wiedzieć jak najwięcej.
- Dziecko cały czas jest przy mnie. Moi rodzice się nim opiekują kiedy mnie nie ma w LA. – odparła jakby było to oczywiste.

„Riker”
Czekałem z Rockym na szpitalnym korytarzu. Ja siedziałem, a on chodził w kółko.
- Uspokój się i usiądź. – powiedziałem, ale brat dalej krążył od drzwi sali porodowej do stolika, przy którym siedziałem.
- Jak mam się uspokoić!? To moja ukochana i moje dziecko! – odburknął i przystanął. Popatrzał na mnie morderczym wzrokiem, ale po chwili zamrugał oczami i z uśmiechem usiadł obok. – Chyba jednak masz rację. Muszę się uspokoić.
- Widzisz, starszy brat Rik zawsze ma rację. – mrugnąłem do niego okiem i upiłem łyk kawy kupionej jakieś 20 minut temu w automacie. – A dlaczego nie wszedłeś z nią? – spytałem.
- No wiesz… Nie lubię widoku krwi… Od samego patrzenia robi mi się słabo. – odpowiedział lekko zawstydzony.
- Tchórzy jak większość facetów… - mruknąłem pod nosem, a następnie jednym duszkiem wypiłem resztę kawy.

niedziela, 13 marca 2016

LBA

Witajcie!

Dziś odpowiem na nominację do LBA, którą otrzymałam od Szalonej Wariatki (z bloga Ross Lynch - Bad Boy).

A oto pytania:
1. Dlaczego piszesz bloga?
Piszę bloga, gdyż chcę podzielić się z innymi swoją twórczością.
2. Ile blogów prowadzisz?
Aktualnie mam trzy aktywne
* ten blog
 + blog z One Shotami (na który serdecznie zapraszam)
Ale niebawem planuję włączyć kolejne.
3.Jaki masz telefon?
Żółty Zenfone 4 od firmy Asus
4. Ulubiony film?
Ciężko wybrać jeden. Bardzo podobał mi się "Gwiazd Naszych Wina" (mogłabym oglądać go wciąż i wciąż, tak samo jak czytać książkę, na podstawie której powstał).
5. Ulubiona piosenka?
Serio muszę? Nie umiem wybrać, bo ciągle wpada mi w ucho coś nowego. 
Np. ostatnio zakochałam się w dwóch piosenkach The New Fortune:
6. Jakie jest Twoje ulubione święto?
Rocznice koncertu R5 w Polsce ;) Choć Boże Narodzenie i Wielkanoc, czy też urodziny też lubię.
7. Lubisz spędzać czas z rodziną?
Lubię, ale nie za dużo. Czasem wolę pobyć sama lub ze znajomymi.
8. Do której klasy chodzisz?
2 gimnazjum
9. Masz rodzeństwo? Jakie?
Mam. Młodszą siostrę, z którą mam tylko wspólnego tatę i starszego, przybranego brata (ma tą samą mamę co siostra, ale innego tatę).
10. Ulubiony przedmiot szkolny? 
Najlepszy przedmiot w szkole (gimnazjum) - kiedyś WF (gdy był z panem M.W.), teraz chemia lub biologia (mamy ciekawsze tematy).
11. Dałabyś radę nie pisać bloga przez 5 lat? 
W tym momencie raczej nie, ale życie jeszcze pokaże...

Na dziś to wszystko. Ja nikogo nie nominuję, gdyż zrobiłam to przy okazji LBA na "Fall Back In Love".

Buziaczki i do wtorku :*

wtorek, 8 marca 2016

Rozdział 22

„Courtney”
Po przeczytaniu listu od Rossa, złożyłam kartkę i odłożyłam ją na stolik obok wazonu. Poprawiłam makijaż, który rozmazał się od łez i wyszłam z domu. Powolnym spacerkiem ruszyłam w stronę mojego dzisiejszego celu.
Ostatnim czasem często mnie mdliło, miałam różne humorki i zachcianki… Mój tata twierdził, że być może jestem w ciąży, więc umówił mnie na wizytę.
- Dzień dobry. – powiedziałam, wchodząc do gabinetu.
- O, Courtney. Dawno Cię nie było. – powiedział doktor, gdy mnie zobaczył. – Usiądź i powiedz co Cię sprowadza.

„Ross”
Oglądałem właśnie ogłoszenia kamerzystów ślubnych, gdy ktoś zadzwonił do drzwi. Poszedłem je otworzyć i ujrzałem Laurę, Ximenę i Courtney. Wszystkie trzy miały poważne miny.
- Możemy porozmawiać? – spytała Court.
- Jasne. – odpowiedziałem i wpuściłem je do domu.
Usiadły na kanapie w salonie, a ja stanąłem naprzeciwko nich.
- O co chodzi? – zapytałem.
- Jest coś co musisz wiedzieć… - zaczęła Ximena. – Spodziewam się Twojego dziecka, Ross. – powiedziała, a ja stanąłem jak wryty.
- Ja też. – dodała Lau.
- I ja. – Courtney pokazała mi zdjęcie.

„Laura”
W momencie, gdy wyznałyśmy Rossowi prawdę, złapał się za serce i padł na ziemię.
- Yyy… Dziewczyny… On chyba… - nie dokończyłam, gdyż nie byłam w stanie.
Courtney uklękła przy nim i sprawdziła oddech oraz puls.
- Wezwijcie pogotowie. – zarządziła.

„Ximena”
Po około 10 minutach przyjechało pogotowie. Odsunęli Courtney i zajęli się Rossem. Próbowali przywrócić go do życia, ale nic to nie dało. Lekarz pokiwał głową.
- Przykro mi. Zmarł. - oznajmił i dał rozkazy pozostałym członkom załogi ratowniczej.

„Stormie’
Wróciłam do domu. W salonie siedział Mark i tulił Courtney. Zauważyłam, że płaczą.
- Co się stało? - zapytałam.
- Ross... On... - Court nie potrafiła się wysłowić.
- Co z Rossem? - spytałam z przejęciem.
- Kochanie, on zmarł. - wytłumaczył mój mąż.
Rozpłakałam się i wtuliłam w Courtney. Mark objął ramieniem i mnie. Zaczął nas uspokajać.
- Może właśnie tak miało być... - szepnęła Court.

------------------------------
Witajcie serdecznie.
Pewnie nie spodziewaliście się śmierci Rossa, a na pewno nie w tym rozdziale.
Do końca tylko trzy rozdziały i Epilog, ale jeszcze wiele się wydarzy.
Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział już za tydzień <3

wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 21

„Ross”
Minął miesiąc. Udało mi się zerwać z Ximeną, ale nie mogę pozbyć się Laury. Ciągle chce mi coś powiedzieć, ale jakoś nigdy nie ma do tego okazji. A Courtney… Nadal mi nie wybaczyła i mści się sprzedając popsuty towar w zawyżonej cenie. Postanowiłem, że dziś ostatni raz próbuję ją odzyskać…

„Courtney”
Wychodziłam właśnie do lekarza, gdy przed drzwiami wejściowymi zobaczyłam kwiaty. Były to przepiękne różowe i czerwone róże ułożone w kształt serca. Podni0słam je i uśmiechnęłam. Zaniosłam jej do domu, wstawiłam do wazonu i  wyjęłam karteczkę włożoną w środek bukietu. Rozłożyłam ją szybkim ruchem i zaczęłam czytać.

Los Angeles, 29.08.15r.

Droga Courtney!

Wiem, że zachowałem się jak skończony dupek i, że nie chcesz mnie znać, ale postanowiłem po raz ostatni spróbować naprawić błędy i cię odzyskać. Nie umiem wyrazić swoich uczuć prościej niż piosenką, więc proszę Cię przeczytaj jej tekst.

„ Chcę być twoją słodką mleczną czekoladką,
żebyś mogła chrupać mnie całymi dniami.
Chcę pomadką być do twojej buzi mała,
by całować usta twoje przez czas cały.
Chcę byś gąbką, która myje twoje ciało.
Żeby skóry gładkiej, miękkiej dotykała.
Rękawiczką co dotyka twojej dłoni.
Co mam zrobić żebyś bardziej mnie kochała?

I chcę cię bardzo i nie mogę chcieć.
I mieć chcę ciebie i nie mogę mieć.
I dawać wszystko i nie mogę dać.
I brać chcę miłość i nie mogę brać.
I chcę cię bardzo i nie mogę chcieć.
I nie chcę ciebie i nie mogę mieć.
I dawać wszystko i nie mogę dać.
I brać chcę miłość i nie mogę brać.

Być guziczkiem w klawiaturze telefonu.
Żebyś mogła wezwać mnie i w dzień i nocy.
Chcę pierścionkiem być na twoim palcu mała,
byś mnie ciągle zdejmowała i wkładała.
Na poduszkach moich dłoni chodzić będziesz,
dokąd zechcesz powiedz tylko a poniosę.
Bądź mi wodą wtedy gdy spragniony jestem,
kiedy zimno okryj kocem swego ciała.

I chcę cię bardzo i nie mogę chcieć.
I nie chcę ciebie i nie mogę mieć.
I dawać wszystko i nie mogę dać.
I brać chcę miłość i nie mogę brać.
I chcę cię bardzo i nie mogę chcieć.
I nie chcę ciebie i nie mogę mieć.
I dawać wszystko i nie mogę dać.
I brać chcę miłość i nie mogę brać.”

Kocham Cię nad życie,
Ross

-------------------------------------------
Witajcie serdecznie!
Nadal nie wierzę, że niebawem koniec tej historii.
Piosenka w liście Rossa to Akcent "Pragnienie Miłości" (https://www.youtube.com/watch?v=2kg3Iz1UFGU).
Na dziś to wszystko. Na nowy rozdział zapraszam już za tydzień :)
Pozdrowionka <3

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział 20

„Narrator”
Przez kolejne tygodnie niewiele działo się w życiu bohaterów. Ross skończył pracę na planie i wrócił do domu, gdzie razem ze wszystkimi szykował się do ślubu, choć jeszcze nie wiedział z kim chce go wziąć. Mama nakłaniała go do ślubu z Laurą, więc postanowił spędzić z nią trochę czasu. Zabrał ją na kilka randek i raz do łóżka. Ale i to nic nie dało. W jego sercu jest tylko jedna kobieta i nie jest nią Laura.

„Courtney”
Dzień zaczął się dla mnie jak zwykle. O 8 rano otwierałam stoisko z truskawkami.
- Dzień dobry. Poproszę dwa kilo truskawek. – usłyszałam i podniosłam wzrok.
To Ross. Ten sam, z którym zerwałam dłuższy czas temu. Gdy tylko go ujrzałam obudziła się we mnie chęć zemsty na nim.
Nałożyłam mu truskawki spod lady, leżące tam od wczoraj i nie nadające się do spożycia. Zważyłam je i zażądałam więcej niż powinnam.
- Żartujesz sobie? Dziesięć dolarów za dwa kilo truskawek? – zapytał.
- Tak. To towar najwyższej jakości. – odparłam. „Dużo Cię będzie kosztować zadarcie ze mną…” pomyślałam.
- W takim razie… - westchnął i wyjął 10$ z portfela. Przyjęłam od niego zapłatę i podałam mu towar.
- Uważaj. Te truskawki są bardzo delikatne i łatwo je zniszczyć. – rzuciłam, a on się zaśmiał. Jeżeli w to nie uwierzył i będzie je niósł nieostrożnie to pomyśli, że to z jego winy są takie a nie inne.

„Ross”
Nie wierzę w to co się przed chwilą stało. Widziałem Courtney. Tą Courtney, którą kochałem nad życie i za którą tęskniłem dniami i nocami. A teraz? Teraz jestem pewien, że to uczucie, które nas łączyło wcale się nie wypaliło tylko nieco przygasło. W momencie, gdy nasze spojrzenia znów się spotkały, poczułem, że miłość do niej na nowo się ożywia. W takim przypadku pozostaje mi tylko jedno wyjście. Spławić Ximenę oraz Laurę, odzyskać Courtney i ją poślubić.

„Stormie”
Popołudniu zebraliśmy się wszyscy w salonie i omawialiśmy sprawę ślubu. Ostatnim czasem jest to jedyny temat naszych rozmów.
- A Ty Ross, podjąłeś ostateczną decyzję z kim bierzesz ślub? – zapytał go Mark.
- Tak. – odparł. – Ale jest jeden problem. Nie wiem czy ona będzie mnie chciała… - powiedział i spojrzał smutno.
- A kto by nie chciał? – zażartował Rik. – Jesteś wspaniały, więc na pewno się zgodzi. – dodał i wysłał bratu pokrzepiający uśmiech.

„Vanessa”
Siedziałam w ogrodzie i się relaksowałam, gdy przyszła radosna Laura.
- Jestem w ciąży! – krzyknęła i pomachała mi zdjęciem USG. – To dopiero 9 tydzień, ale ja już się cieszę.
- To gratuluję. A kto jest ojcem? – zapytałam.
- Oczywiście, że Andrew. Ale nie mów mu. Chcę je wmówić Rossowi.
- Co!? – krzyknęłam krztusząc się lemoniadą.

----------------------
Witajcie!
Dzieje się wiele, rozdziałów do końca coraz mniej, a ja jeszcze nie skończyłam pisać historii na nowy blog, który pojawi się w tym paśmie ;)
A o to rysunek specjalnie dla Was...
Pozdrawiam i do napisania <3

wtorek, 16 lutego 2016

Rozdział 19

„Ross”
Obudziłem się i przetarłem oczy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Była 6:30, a naga Ximena leżała wtulona w mój tors. Odsunąłem ją od siebie, wstałem i ubrałem się w pośpiechu. Po cichu opuściłem jej dom i wróciłem do hotelu. Usiadłem na łóżku i próbowałem na spokojnie przeanalizować wydarzenia minionej nocy.

 „Courtney”
Rankiem wybrałam się pierwszy raz do pracy. Otworzyłam stoisko i czekałam aż ktoś przyjdzie kupić truskawki.
- O hej. – usłyszałam głos Vanni. – Co słychać? – zapytała.
- Jestem w pracy. Nie mogę rozmawiać na prywatne tematy. – odparłam. – Kupisz coś?
- Jasne.

„Alexa”
Jadłam właśnie śniadanie, gdy do mojego domu wszedł Rocky.
- Hej kochanie. – ucałował mnie w policzek.
- Hej. – odpowiedziałam.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. – powiedział i chwycił mnie za rękę. – Chodź ze mną.
Wstałam od stołu, szybko zabrałam kanapkę i ruszyłam za ukochanym. Zaprowadził mnie do swojego samochodu i otworzył bagażnik.
- Ta da! – krzyknął i pokazał ręką na drewniany przedmiot.
- Co to jest? – zapytałam.
- Łóżeczko dla naszego dziecka. – odparł. – Tylko trzeba je złożyć.
- Oh Rocky… To urocze. – pocałowałam go. – Ale wiesz, że to narodzin dziecka jeszcze sporo czasu?
- Wiem, ale nie mogłem się już powstrzymać i musiałem je kupić.

„Ximena”
Otworzyłam oczy, usiadłam na łóżku i przeciągnęłam. Dopiero po chwili zauważyłam brak Rossa. Ubrałam na siebie tylko szlafrok i zeszłam do kuchni z nadzieją, że tam zastanę blondyna. Niestety… Tam go nie było. Postanowiłam poszukać go w innych częściach domu. Obeszłam wszystkie pomieszczenia kilka razy, a po Lynchu ani śladu.
- Widocznie poszedł już do swojego hotelu… - westchnęłam i zabrałam się za śniadanie.

„Ryland”
Tuż po śniadaniu wybrałem się na spotkanie z Sav. Siedzieliśmy w zacisznej kawiarence i zajadając się czekoladowymi babeczkami dyskutowaliśmy na temat naszego ślubu. Postanowiliśmy urządzić wielki ślub ~ wszyscy Lynche jednego dnia.
- Więc tak. Riker i Vanni wybiorą dekoracje kościoła, Rydel z Ellem menu, Rocky z Alexą dekoracje sali weselnej, a my muzykę.
- A co będzie robił Ross? – zapytała.
- Ross? Ross znajdzie dobrego fotografa i kamerzystę. – odparłem.
- A tak w ogóle to z kim Ross będzie ślubował?
- Ja tam nie wiem. Albo z Laurą albo z Courtney. Ale raczej z Laurą, bo mama mu wybierze żonę.
- Dlaczego?
- Wiesz przecież jaki on niezdecydowa… - nie dokończyłem, bo zadzwonił mój telefon. – Przepraszam na chwilę. Muszę odebrać. To Ross. – powiedziałem i odebrałem połączenie od brata. Powiedział tylko jedno zdanie i się rozłączył. Opadłem powrotem na krzesło i westchnąłem.
- Chyba jest jeszcze jedna kandydatka na żonę Rossa. – oznajmiłem.