wtorek, 15 marca 2016

Rozdział 23

„Ryland”
Kilka dni po śmierci Rossa odbył się jego pogrzeb. Było to bardzo ciężki moment dla naszej rodziny. W końcu to był Ross ~ ten co wnosił do naszego życia radość, ten co nieraz narobił zamieszanie i ten, na którego zawsze można było liczyć. Był, jest i zawsze będzie moim kochanym starszym braciszkiem oraz wzorem do naśladowania.

„Rocky”
Siedzieliśmy w salonie, jedliśmy ciasto ze śliwkami i popijaliśmy cappuccino.
- Rocky, ja… Ja… Ja chyba rodzę… - głos przerażonej Alexy przerwał grobową ciszę panującą na stypie.
- Ale to jeszcze za wcześnie! Niech ktoś mi pomoże zawieść ją do lekarza! – krzyknąłem i wziąłem Alexę na ręce.
- Zawiozę Was! – oznajmił Riker i jak powiedział tak zrobił.

„Rydel”
Riker i Rocky pojechali z Alexą do lekarza, a ja próbowałam uspokoić mamę. Bardzo się przejęła, bo to jej pierwszy wnuk.
- Zobaczysz, wszystko będzie z nimi dobrze. – mówiłam. – Alexa i Twój wnuk są pod dobrą opieką.
- Pani Lynch, niech się pani już nie martwi. Ja też urodziłam sporo przed terminem. – odezwała się Vanni, a wszyscy się na nią spojrzeli.
- Co!? – spytałam zdziwiona.
- Ja i Riker znamy się dużo dłużej niż myślicie. Spotkaliśmy się kiedy R5 miało Louder Tour. Pewnego wieczoru, po koncercie wpadliśmy na siebie z Rikiem. Odprowadził mnie do hotelu, a dalej to już możecie się domyślić co było.
- Zaraz, zaraz… Gdzie jest dziecko i dlaczego tak długo nie utrzymywaliście kontaktu? – chciałam wiedzieć jak najwięcej.
- Dziecko cały czas jest przy mnie. Moi rodzice się nim opiekują kiedy mnie nie ma w LA. – odparła jakby było to oczywiste.

„Riker”
Czekałem z Rockym na szpitalnym korytarzu. Ja siedziałem, a on chodził w kółko.
- Uspokój się i usiądź. – powiedziałem, ale brat dalej krążył od drzwi sali porodowej do stolika, przy którym siedziałem.
- Jak mam się uspokoić!? To moja ukochana i moje dziecko! – odburknął i przystanął. Popatrzał na mnie morderczym wzrokiem, ale po chwili zamrugał oczami i z uśmiechem usiadł obok. – Chyba jednak masz rację. Muszę się uspokoić.
- Widzisz, starszy brat Rik zawsze ma rację. – mrugnąłem do niego okiem i upiłem łyk kawy kupionej jakieś 20 minut temu w automacie. – A dlaczego nie wszedłeś z nią? – spytałem.
- No wiesz… Nie lubię widoku krwi… Od samego patrzenia robi mi się słabo. – odpowiedział lekko zawstydzony.
- Tchórzy jak większość facetów… - mruknąłem pod nosem, a następnie jednym duszkiem wypiłem resztę kawy.

4 komentarze:

  1. Wow Vanni... Ja myślałam, że to postać poboczna, a tu proszę ma nawet swój rozdział i dziecko z Rikiem ;)
    Coś czuję, że nie będzie ok z Alexą... Ale może to tylko ja widzę wszędzie jakieś podstępy.
    Pozdrowionka i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeny jakie zróżnicowanie emocji.
    Smutek, ból, miłość, radość, szczęście.
    Szok, jak ty to robisz?
    Cudowne.
    Pozdrawiam i miłego dzionka.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.
    Zostałaś nominowana do LBA.
    Więcej informacji tutaj:
    http://this-is-us-story-raura.blogspot.com/
    Pozdrawiam i do napisania.
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Byłam zdziwiona, że Vanni i Rik mają dziecko.
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń