wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 24

„Alexa”
Po wielu godzinach męczarni, moje dziecko w końcu przyszło na świat. Na szczęście wszystko z nim dobrze, ale i tak musi być przez jakiś czas w inkubatorze.
Odpoczywałam właśnie w moim szpitalnym łóżku, gdy przyszedł Rocky.
- Przyniosłem Ci Twoje ulubione kapcie w pieski. – rzucił na wejście. – A po drodze kupiłem jeszcze Twój ulubiony magazyn. Ukazał się nowy numer… - nawijał.
- Dzięki. – przerwałam mu. – Jesteś wspaniały. – dodałam i ucałowałam go w policzek.

„Andrew”
Umówiłem się na spotkanie z Laurą u niej w domu. Po drodze kupiłem jej ulubione czekoladki. Przed drzwiami jej domu sprawdziłem tylko swój oddech. Gdy byłem pewien, że wszystko jest w porządku, zapukałem do drzwi. Otworzyła je Vanessa.
- Hej Van. Jest Laura? – spytałem.
- Hej. Laura jest u siebie. – odpowiedziała. – A te czekoladki to dla niej? – spytałam.
- Tak. A co?
- Ona takich nie może. Jest w ciąży ze świętej już pamięci Rossem, więc czekoladki z alkoholem nie są najlepszym pomysłem.
- Ojej. Nie wiedziałem. – zrobił smutną minę. – Weź je i nie pokazuj Lau. – dodał. – Idę do niej.

„Laura”
Siedziałam w swoim pokoju, gdy przyszedł Andrew.
- Hej kochanie. – podeszłam do niego i pocałowałam.
- Hej Lau. – odwzajemnił pocałunek.
- Przyniosłeś mi coś? – spytałam.
- Niestety nie, skarbie. Mam nadzieję, że nie będziesz się oto gniewać. – odpowiedział.
- Oczywiście, że nie będę się gniewać. – odparłam i objęłam go.

„Vanni”
Siedziałam przy kominku w salonie i tuliłam do siebie moje malutkie, kochane Rivanniątko jak to Riker je nazywa. Rik siedział obok i tępo patrzał w jeden punkt ~ płonące drewno w kominku.
- Szkoda, że nie miałeś okazji poznać wujka Rossa. Twoja ciotka Courtney wraz z takimi dwiema innymi przyprawiła go o zawał serca… -opowiadałam mu, gdy zadzwonił do mnie Stephen. – Zajmij się nim chwilę. – rzuciłam do Rika i poszłam odebrać połączenie. Usłyszałam od niego bardzo smutną wiadomość.

„Riker”
- Kto jest małym słodkim Rivanniątkiem? – spytałem i ucałowałem dziecko w główkę.
- Mam złą wiadomość Rik. Courtney nie dała rady i popełniła samobójstwo. Rzuciła się pod koła rowerzyście. – oznajmiła Vanni. – Zawieziesz mnie do domu Eatonów? Chcę pomóc jej ojcu przygotować pogrzeb.
- Jasne. A dziecko z kim zostanie?
- Moi rodzice się nim zajmą.

„Stephen”
Pół godziny po moim telefonie zjawiła się Vanni wraz z Rikerem.
- Dobrze, że jesteście. Sam nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć… - oznajmiłem, gdy tylko ich zobaczyłem.
- Ja przygotuję strój do trumny dla Courtney, a Rik pomoże panu załatwić wszystkie formalności i tym podobne. – zarządziła Vanni. Tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy.

-------------------------
Witajcie!
Jeszcze tylko jeden rozdział, epilog i... nowy blog.
Już teraz zapraszam Was do zapoznania się z bohaterami i zaobserwowania bloga ;)
>>>>>>> Trying Not To Love You <<<<<<<<
Pozdrawiam, życzę wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy i do napisania <3

1 komentarz:

  1. Rivanniątko :)- Jakie to przesłodkie. No kto jest małym słodkim Rivanniątkiem? ;)
    śmierć przez rzucenie się pod koła roweru - to bardzo bezsensowna śmierć. Ciekawe czy samobójstwo czy wypadek...
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na końcówkę.

    OdpowiedzUsuń