„Alexa”
Po
wielu godzinach męczarni, moje dziecko w końcu przyszło na świat. Na szczęście
wszystko z nim dobrze, ale i tak musi być przez jakiś czas w inkubatorze.
Odpoczywałam
właśnie w moim szpitalnym łóżku, gdy przyszedł Rocky.
-
Przyniosłem Ci Twoje ulubione kapcie w pieski. – rzucił na wejście. – A po
drodze kupiłem jeszcze Twój ulubiony magazyn. Ukazał się nowy numer… - nawijał.
-
Dzięki. – przerwałam mu. – Jesteś wspaniały. – dodałam i ucałowałam go w
policzek.
„Andrew”
Umówiłem
się na spotkanie z Laurą u niej w domu. Po drodze kupiłem jej ulubione
czekoladki. Przed drzwiami jej domu sprawdziłem tylko swój oddech. Gdy byłem
pewien, że wszystko jest w porządku, zapukałem do drzwi. Otworzyła je Vanessa.
-
Hej Van. Jest Laura? – spytałem.
-
Hej. Laura jest u siebie. – odpowiedziała. – A te czekoladki to dla niej? –
spytałam.
-
Tak. A co?
-
Ona takich nie może. Jest w ciąży ze świętej już pamięci Rossem, więc
czekoladki z alkoholem nie są najlepszym pomysłem.
-
Ojej. Nie wiedziałem. – zrobił smutną minę. – Weź je i nie pokazuj Lau. –
dodał. – Idę do niej.
„Laura”
Siedziałam
w swoim pokoju, gdy przyszedł Andrew.
-
Hej kochanie. – podeszłam do niego i pocałowałam.
-
Hej Lau. – odwzajemnił pocałunek.
-
Przyniosłeś mi coś? – spytałam.
-
Niestety nie, skarbie. Mam nadzieję, że nie będziesz się oto gniewać. –
odpowiedział.
-
Oczywiście, że nie będę się gniewać. – odparłam i objęłam go.
„Vanni”
Siedziałam
przy kominku w salonie i tuliłam do siebie moje malutkie, kochane Rivanniątko jak
to Riker je nazywa. Rik siedział obok i tępo patrzał w jeden punkt ~ płonące
drewno w kominku.
-
Szkoda, że nie miałeś okazji poznać wujka Rossa. Twoja ciotka Courtney wraz z
takimi dwiema innymi przyprawiła go o zawał serca… -opowiadałam mu, gdy zadzwonił
do mnie Stephen. – Zajmij się nim chwilę. – rzuciłam do Rika i poszłam odebrać
połączenie. Usłyszałam od niego bardzo smutną wiadomość.
„Riker”
-
Kto jest małym słodkim Rivanniątkiem? – spytałem i ucałowałem dziecko w główkę.
-
Mam złą wiadomość Rik. Courtney nie dała rady i popełniła samobójstwo. Rzuciła
się pod koła rowerzyście. – oznajmiła Vanni. – Zawieziesz mnie do domu Eatonów?
Chcę pomóc jej ojcu przygotować pogrzeb.
-
Jasne. A dziecko z kim zostanie?
-
Moi rodzice się nim zajmą.
„Stephen”
Pół
godziny po moim telefonie zjawiła się Vanni wraz z Rikerem.
-
Dobrze, że jesteście. Sam nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć… - oznajmiłem,
gdy tylko ich zobaczyłem.
- Ja przygotuję strój do
trumny dla Courtney, a Rik pomoże panu załatwić wszystkie formalności i tym
podobne. – zarządziła Vanni. Tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy.
-------------------------
Witajcie!
Jeszcze tylko jeden rozdział, epilog i... nowy blog.
Już teraz zapraszam Was do zapoznania się z bohaterami i zaobserwowania bloga ;)
>>>>>>> Trying Not To Love You <<<<<<<<
Pozdrawiam, życzę wszystkiego najlepszego z okazji zbliżających się świąt Wielkiej Nocy i do napisania <3
Rivanniątko :)- Jakie to przesłodkie. No kto jest małym słodkim Rivanniątkiem? ;)
OdpowiedzUsuńśmierć przez rzucenie się pod koła roweru - to bardzo bezsensowna śmierć. Ciekawe czy samobójstwo czy wypadek...
Pozdrawiam serdecznie i czekam na końcówkę.