„Bravo”
Wczesnym
rankiem obudziłem moją panią i wyciągnąłem ją na spacer. Od tygodnia na moim
osiedlu pojawia się wredna stara baba, która wszystkich obgaduje, czepia się,
że nie sprzątają po pupilach... Ugh... Najchętniej ugryzłbym ją w jej grubą
dupę, bo niesłusznie oskarżyła moją kochaną Court.
„Courtney”
Po
spacerku z psem poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Dosiadłam się do taty.
Wiedziałam, że nie uniknę tego tematu, więc mimo wszystko zaczęłam rozmowę.
-
Jeśli chodzi o wczoraj...
- Wszystko
rozumiem. - przerwał mi. - Znajdź pracę i będzie okay.
-
Postaram się... Może Ross mi wybaczy i pomoże. - odparłam i wzięłam kęs kanapki
z sałatą, plastrem sera Ementaler,
plastrem szynki konserwowej i pomidorem.
„Ross”
Jutro
z samego rana wyjeżdżam, więc zacząłem pakować swoje rzeczy do walizki. W
pewnym momencie usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
-
Proszę! - zawołałem i po chwili zobaczyłem Courtney. - Co tu robisz? - spytałem
-
Przyszłam Cię przeprosić... - powiedziała i spuściła głowę starając się sprawić
wrażenie skruszonej.
-
Dopiero teraz? - zapytałem i popatrzałem jej w oczy. Przytaknęła głową. - Teraz
jest za późno. Wyjeżdżam. - odpowiedziałem oschle. - Wyjdź. - pokazałem ręką na
drzwi.
Court
spojrzała na mnie smutno i ruszyła do drzwi. Chwyciła za klamkę, ale po chwili
obróciła się w moją stronę.
-
Myślałam, że mi wybaczysz i pomożesz znaleźć pracę. Ale jak widać się
pomyliłam. - rzuciła i wyszła.
Usiadłem
na łóżko.
Zawiodłem
ją... Zawiodłem Courtney, za którą tak tęskniłem, o którą tak walczyłem i która
tak kocham... Zawiodłem i straciłem ją na zawsze.
„Vanni”
Szykowałam
właśnie obiad, gdy do mojego domu wpadła Courtney.
-
Mam już dość! - krzyknęła od wejścia i ze wściekłością rzuciła się na kanapę w
salonie.
-
Co się stało? - spytałam spadając obok niej.
-
Pokłóciłam się z Rossem i już nie jesteśmy razem... - zaczęła wyjaśniać.
Słuchałam jej uważnie, co jakiś czas potakując głową.
W
pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi.
-
Pójdę otworzyć. - oznajmiłam i ruszyłam do wyjścia.
Lekko
uchyliłam drzwi i zobaczyłam w nich Rika.
-
Hej skarbie. - pocałował mnie w usta. - Tęskniłem. - dodał i zaczął całować
mnie jeszcze namiętniej.
Wplotłam
rękę w jego włosy, a on wziął mnie na ręce. Nie przerywając pocałunków
skierował się do salonu. Gdy stanął na pierwszym schodku, Court poderwała się z
kanapy.
-
To ja już pójdę. - oznajmiła i wyszła, a ja i Riker kontynuowaliśmy to w czym
nam przeszkodzono.
-----------------------------
Witajcie serdecznie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) Piszcie w komentarzach czyja perspektywa najlepsza.
Jeszcze raz zapraszam Was na mój nowy blog: http://fall-back-in-love.blogspot.com.
Pozdrawiam i do napisania <3