„Ross”
Obudziłem
się około 7:30. Czułem się znacznie lepiej. Spojrzałem na leżącą obok mnie
dziewczynę. Była taka śliczna… Bardzo śliczna… Ucałowałem ją w policzek i
wstałem z łóżka. Zacząłem się ubierać, gdy usłyszałem jej głos.
-
Uciekasz już? Nie zapłacisz? - zapytała.
-
Nie, nie, nie. Ja po prostu wstałem. Uwierz mi, że Ci zapłacę. Ile chcesz? -
odparłem.
-
Dziewięćset dolarów. - odpowiedziała. Trochę się zdziwiłem, ale postanowiłem
jej dać tyle ile chce. Wyciągnąłem konkretną sumę z portfela i jej podałem. - Dzięki.
- rzuciła.
- A
może masz ochotę wyrwać się stąd i zagrać w filmie ze mną? - zaproponowałem.
-
No nie wiem... - usiadła i zabrała się za ubieranie.
-
Nie daj się prosić... Za miesiąc jest casting. Wpadnij, a ja zrobię wszystko by
Cię przyjęto.
-
Hmm... - zastanawiała się. - Zgoda. - ucieszyłem się na jej słowa. - Ale... -
zaczęła. Dlaczego zawsze musi być jakieś ale? - Mam jeden warunek.
-
Jaki?
-
Wyjdziemy na ulicę. Jeśli po drodze stąd do twojego hotelu rozpozna Cię
przynajmniej pięć osób to przyjadę na ten casting.
-
Okay. - uśmiechnąłem się. - Idziemy?
-
Tak.
„Riker”
Szukałem
Rossa, ale nie mogłem go znaleźć. Wróciłem do hotelu. Na szczęście Rydel o nic
się nie pytała. Nikt nie zauważył braku Rossa, czym lepiej dla mnie…
„Ross”
Gdy
wychodziłem z klubu zaczepił mnie jakiś ochroniarz.
-
Ty jesteś Ross? – zapytał.
-
Tak, a co?
-
Twój brat Cię szukał.
-
A… Riker. I co mu pan powiedział?
-
Że Cię nie widziałem.
- A
co on na to?
-
Że jak Cię spotkam to mam Ci przekazać, że masz wracać jak najszybciej do
hotelu.
-
O… Jak on się o mnie troszczy… - rzuciłem ze sztucznym uśmiechem. – To ja już
lepiej pójdę do tego hotelu. – opuściłem klub, a za mną panienka z minionej
nocy. – Już jedna osoba mnie rozpoznała… - uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-
Ale on się nie liczy… - oburzyła się.
-
Liczy, liczy… - zacząłem się z nią droczyć, gdy usłyszałem pisk i teksty typowe
dla Rossers ~ „A to Ross Lynch!”, „Ross zróbmy sobie fotkę!”, „Ross daj autograf!” itd. Ale to nic w
porównaniu z tym co piszą do mnie. Każdy liścik, który mama Stormie wyjmuje ze
skrzynki na listy zawiera zwroty takie jak: „Ross,
kocham Cię” albo „Ross, pobierzmy
się”. Jest to chyba najbardziej irytująca rzecz na świecie----------------------
Witam Was serdecznie.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem <3
Jak myślicie... Kto z bohaterów jest tą dziewczyną z klubu?
Odpowiedź poznacie niebawem ;)
Pozdrawiam i do napisania <3
Ja już wiem kto jest tą dziewczyną :)
OdpowiedzUsuńAle Rik i tak w tym rozdziale najlepszy: "Nikt nie zauważył braku Rossa, czym lepiej dla mnie…" Czyli ta troska trochę udawana była :)
Pozdrawiam serdecznie, czekam na next i wracam do robienia prezentacji!
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡