wtorek, 20 października 2015

Rozdział 2

„Ross”
Obudziłem się około 7:30. Czułem się znacznie lepiej. Spojrzałem na leżącą obok mnie dziewczynę. Była taka śliczna… Bardzo śliczna… Ucałowałem ją w policzek i wstałem z łóżka. Zacząłem się ubierać, gdy usłyszałem jej głos.
- Uciekasz już? Nie zapłacisz? - zapytała.
- Nie, nie, nie. Ja po prostu wstałem. Uwierz mi, że Ci zapłacę. Ile chcesz? - odparłem.
- Dziewięćset dolarów. - odpowiedziała. Trochę się zdziwiłem, ale postanowiłem jej dać tyle ile chce. Wyciągnąłem konkretną sumę z portfela i jej podałem. - Dzięki. - rzuciła.
- A może masz ochotę wyrwać się stąd i zagrać w filmie ze mną? - zaproponowałem.
- No nie wiem... - usiadła i zabrała się za ubieranie.
- Nie daj się prosić... Za miesiąc jest casting. Wpadnij, a ja zrobię wszystko by Cię przyjęto.
- Hmm... - zastanawiała się. - Zgoda. - ucieszyłem się na jej słowa. - Ale... - zaczęła. Dlaczego zawsze musi być jakieś ale? - Mam jeden warunek.
- Jaki?
- Wyjdziemy na ulicę. Jeśli po drodze stąd do twojego hotelu rozpozna Cię przynajmniej pięć osób to przyjadę na ten casting.
- Okay. - uśmiechnąłem się. - Idziemy?
- Tak.

„Riker”
Szukałem Rossa, ale nie mogłem go znaleźć. Wróciłem do hotelu. Na szczęście Rydel o nic się nie pytała. Nikt nie zauważył braku Rossa, czym lepiej dla mnie…

„Ross”
Gdy wychodziłem z klubu zaczepił mnie jakiś ochroniarz.
- Ty jesteś Ross? – zapytał.
- Tak, a co?
- Twój brat Cię szukał.
- A… Riker. I co mu pan powiedział?
- Że Cię nie widziałem.
- A co on na to?
- Że jak Cię spotkam to mam Ci przekazać, że masz wracać jak najszybciej do hotelu.
- O… Jak on się o mnie troszczy… - rzuciłem ze sztucznym uśmiechem. – To ja już lepiej pójdę do tego hotelu. – opuściłem klub, a za mną panienka z minionej nocy. – Już jedna osoba mnie rozpoznała… - uśmiechnąłem się do dziewczyny.
- Ale on się nie liczy… - oburzyła się.
- Liczy, liczy… - zacząłem się z nią droczyć, gdy usłyszałem pisk i teksty typowe dla Rossers ~ „A to Ross Lynch!”, „Ross zróbmy sobie fotkę!”, „Ross daj autograf!” itd. Ale to nic w porównaniu z tym co piszą do mnie. Każdy liścik, który mama Stormie wyjmuje ze skrzynki na listy zawiera zwroty takie jak: „Ross, kocham Cię” albo „Ross, pobierzmy się”. Jest to chyba najbardziej irytująca rzecz na świecie

----------------------
Witam Was serdecznie.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem <3
Jak myślicie... Kto z bohaterów jest tą dziewczyną z klubu?
Odpowiedź poznacie niebawem ;)
Pozdrawiam i do napisania <3

2 komentarze:

  1. Ja już wiem kto jest tą dziewczyną :)
    Ale Rik i tak w tym rozdziale najlepszy: "Nikt nie zauważył braku Rossa, czym lepiej dla mnie…" Czyli ta troska trochę udawana była :)
    Pozdrawiam serdecznie, czekam na next i wracam do robienia prezentacji!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń