Jestem Ross Shor Lynch, a to moja
historia miłosna i nie tylko, która zaczęła się w Nowym Jorku…
Po
koncercie wybrałem się ze starszym bratem Rikerem do jednego z najsłynniejszych
w tym mieście klubów nocnych. Zamówiliśmy po drinku i usiedliśmy do stolika.
-
Za 10 minut ma być występ. – oznajmił Rik.
-
To chyba będzie najdłuższe 10 minut w twoim życiu. – odpowiedziałem ze
śmiechem.
Zawsze
uważałem Rikera za rozsądnego chłopaka, a jemu w głowie tylko panienki.
Jesteśmy zupełnym przeciwieństwem.
- A
Ty to niby ten co ma tylko jedną kobietę w swoim życiu? – powiedział pytająco.
-
Tak. – odparłem i upiłem łyk mojego drinka.
-
Coś w to nie wierzę… Gdyby serio tak było nie siedziałbyś tu ze mną. – zaczął.
-
Nawet ja potrzebuję czasem rozrywki.
-
Rozrywki typu ładna panna, szybki seks?
-
Nie. Drink, taniec i tak dalej.
-
Jasne, jasne. Nie udawaj takiego świętoszka. – na jego słowa parsknąłem
śmiechem. – A no tak. Zapomniałem. Ty nie pijesz zbyt dużo, bo nawet po jednym
słabym drinku robisz się czerwony.
-
Wcale nie! – oburzyłem się.
-
Oj, już się nie denerwuj… Nie mamy tu lekarza… - żartował.
Pokręciłem
głową i obróciłem się w stronę sceny. Po niecałych 5 minutach zaczęły pojawiać
się dziewczyny.
–
Ta jest śliczna, a ta jeszcze bardziej… - komentował Riker.
- A
mi się podoba ta. – wskazałem palcem na dość wysoką dziewczynę, o ciemnych
włosach.
-
Jest naprawdę piękna… - zachwycił się.
-
Ale moja. – wstałem od stolika i ruszyłem w kierunku dziewczyny.
Stanąłem
pod sceną i oglądałem jak tańczy. Gdy miała zejść ze sceny, złapałem ją za
rękę.
- Świetny występ. – rzuciłem i wepchnąłem jej
100$ do stanika.
-
Dzięki. – odpowiedziała i chciała iść, ale ją zatrzymałem.
-
Może drinka? – spytałem.
-
Chętnie. – zeszła na dół. – Ale Ty stawiasz. – oznajmiła.
-
Oczywiście. – odparłem i ruszyłem z nią do baru.
Siedziałem
z ładną dziewczyną przy barze popijając drinka.
-
Wolisz w jednym z tutejszych pokoi czy w moim hotelowym? – spytałem.
-
Tutaj. Nie lubię chodzić z obcymi facetami do nich, bo mogą okazać się jakimiś
psychopatami. – odpowiedziała.
-
Ja nie jestem psychopatą. Jestem gwiazdą.
-
Myślisz, że dam się nabrać?
-
Ale serio nie kojarzysz tej buźki? – pokazałem na swoją twarz. – Nie znasz
Rossa Shora Lyncha z R5?
-
Znam. A co? – zapytała przekrzywiając głowę.
-
To ja.
-
Serio?
-
Serio. Jak mam Ci to udowodnić? Zatańczyć? Zaśpiewać?
-
Możesz zaśpiewać.
-
Okay. A co?
- Heart Made Up On You.
-
Dobrze. – odparłem i upiłem łyk swojego drinka. – Got my heart made up on you…
- zacząłem śpiewać i tańczyć.
----------------------
Witam Was serdecznie z nową historią.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;)
Zapraszam na 1 rozdział już za tydzień <3
Wow - ostry początek :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się nextu!
Wyobraziłam sobie jak śpiewa to HMUOY :)
Pozdrawiam <3
Super prolog. :*
OdpowiedzUsuńA więc...
Czekam na next ♡