wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział 18

 „Ross”
Po długim dniu pracy na planie, nadszedł czas na kolację służbową. Przebrałem się w białą koszulę i ciemne dżinsy oraz moje ukochane trampki.
- Pięknie wyglądasz. - powiedziałem i ucałowałem Ximenę w dłoń. Miała na sobie piękną, czerwoną sukienkę, a do tego elegancką torebkę i buty.
- Dziękuję. - odpowiedziała i uśmiechnęła się szeroko.
- Idziemy? - zapytałem.
- Tak.

„Ximena”
Siedziałam z Rossem w luksusowej restauracji i jadłam homara, popijając go czerwonym winem.
- Opowiedz coś więcej o sobie. - poprosił.
- Co tu wiele mówić. Byłam miss, grałam w telenowelach... Nic ciekawego. - odparłam. - Teraz Twoja kolej.
- W dzieciństwie nie miałem zbyt lekko. Byłem czwartym z piątki dzieci Marka i Stormie, więc wiesz jak to bywa… - opowiadał.

„Courtney”
Późnym wieczorem wróciłam do domu.
- Dostałam pracę! Dostałam! - krzyknęłam od wejść i wyciskałam mojego pieska Bravo.
- Gratuluję córeczko. - Stephen przytulił mnie. - Zjedzmy kolację na mieście. Mamy co uczcić.

„Stephen”
Moja mała córeczka dostała pracę. Może nie jest jej wymarzoną pracą, ale zawsze coś. Sprzedaż truskawek jest znacznie lepsza niż to co robiła wcześniej.
- Mmm... Jaka dobra ta sałatka z awokado... A to białe wino... - zachwycała się Courtney. -  Nawet na randce z Rossem nie jadłam takich rarytasów... - westchnęła i posmutniała.
Głupi był ten cały Ross, że ją zostawił. Teraz na każde wspomnienie o nim Court się smuci, a czasami nawet popłakuje.
- Nie myśl o tym Rossie, uśmiechnij się i ciesz ze zdobytej pracy. - powiedziałem, a na twarzy mojej kochanej córki pojawił się lekki uśmiech. - Twoje zdrowie Courtney! - wzniosłem toast.

„Ross”
Po kolacji poszedłem z Ximeną do jej willi. Był to duży, kremowy budynek z ogromnym ogrodem zupełnie jak z telenoweli. Wnętrze było bogato wystrojone. Wszędzie były jakieś rzeźby, obrazy, drogie żyrandole... To takie piękne i magiczne miejsce. Aż chciałoby się tu zostać na zawsze.
- Wow. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Brak mi słów. - powiedziałem i usiadłem na kanapie zdobionej kryształkami.
- Chcesz coś do picia? - spytała.
- Nie. Ale chcę coś innego. - odparłem zmysłowo.
- Co takiego? - zapytała udając znudzoną.
- Ciebie. - powiedziałem i przyciągnąłem ją do siebie.
Zaczęliśmy się całować z wielką namiętnością i pożądaniem.
- Oh Ross... - westchnęła gdy całowałem ją po szyi. - Chodźmy do sypialni... - wyszeptała.
Zgodnie z jej wolą poszliśmy do sypialni. Tam położyliśmy się na łóżku zdobionym prawdziwym złotem i kontynuowaliśmy.

-------------------------------
Witajcie serdecznie!
Jak widzicie wiele się dzieje, a ja mam dla Was niespodziankę...
Obrazek, własnoręcznie namalowany (z małą pomocą Rikeroholic <3).
Historia jego powstawania jest naprawdę długa.


Pozdrawiam i do napisania <33333

2 komentarze:

  1. Szkoda, że nie podzieliłaś się z nami tą długą historią powstawania obrazka ;)
    Courtney ma pracę - hurra! I to taką hmmmm... sezonową i smaczną :) jedyne za co mogą ją wywalić to za podjadanie ;)
    a Rossowi to tylko jedno w głowie - romanse...
    Pozdrowionka i czekam na next i kolejny obrazek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next; )

    OdpowiedzUsuń