wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział 7

„Ross”
Przez kolejne tygodnie moje relacje z Rikerem znacznie się poprawiły. Spędzamy razem czas np. komponując piosenki.
Siedzieliśmy na tarasie. Ja grałem na mojej gitarze Lunie, a Rik notował teksty. W pewnym momencie pojawił się tu Rocky.
- Słuchajcie, mam newsa! - krzyknął uradowany.
- Mów co to... - ponagliłem go.
- Pogodziliśmy się z Alexą. - wyznał.
- Usiądziesz z nami? - spytał się Riker.
- Jasne. - usiadł obok mnie. - Co robicie?
- Komponujemy. - oznajmiłem. i wstałem z krzesła. - Chcecie coś do picia?
- Tak. - zadecydował Rocky.
- Może być cola? - dopytywałem.
- Jak najbardziej. - odpowiedział Rik, a następnie rzucił zeszyt i długopisy.

„Riker”
Gdy Ross poszedł po colę postanowiłem zapytać o coś związanego z młodym Rocky'ego.
- Jak myślisz, Ross zakochał się w tej prostytutce? - spytałem, a brat podrapał się po głowie.
- Myślę, że tak. Ostatnio ciągle nawraca do Nowego Jorku i tego wieczoru... - odpowiedział po chwili namysłu.
- Już jestem! - wrócił Ross z tacą w ręku. Ostrożnie położył ją na stole. - Ryd zrobiła nam drinki. - dodał, dopiero gdy upiłem łyk.

„Rydel”
Chciałam pozbyć się braci przed randką z Ellingtonem, więc spróbowałam ich upić. Zrobiłam drinki dla Rika, Rocky'ego i Rossa, a rodziców wysłałam do SPA. Man nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i w końcu spędzę z Ellem noc.

„Ryland”
Na wakacjach z Sav jest wspaniale. Ciągle zwiedzamy lub się opalamy. Woda w oceanie jest przyjemna ~ nie za zimna, nie za ciepła. Atmosfera sprzyja miłości, dlatego postanowiłem oświadczyć się mojej ukochanej. Wymyśliłem już plan. Najpierw dam Sav bukiet jej ulubionych kwiatów, później zabiorę na plażę, gdzie obejrzymy najromantyczniejszy zachód słońca w jej życiu, a następnie przy świetle księżyca zapytam się czy za mnie wyjdzie. Jeśli się zgodzi to założę na jej palec złoty pierścionek z najpiękniejszym diamentem na świecie, a na sam koniec zabiorę ją do plażowego namiotu i tam będziemy się kochać... Jeśli się nie zgodzi pójdę prosto do oceanu i się utopię. Bo cóż jest warte życie bez miłości?

-----------------------------
Witam Was serdecznie.
Czy Wam też najbardziej podoba się fragment pisany z perspektywy Rylanda?
W takim wypadku mam dla Was małe zadanie.
Zastanówcie się nad pytaniem "Bo cóż jest warte życie bez miłości?".
Każdy kto napisze odpowiedź w komentarzu zostanie nagrodzony (dedykacja rozdziału).
Pozdrawiam, czekam na Wasze odpowiedzi i do napisania <3

wtorek, 17 listopada 2015

Rozdział 6

„Ross”
Po sprzeczce z Laurą poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżko i starałem się uspokoić, gdy do pokoju weszła Rydel.
- Co jest Ross? – spytała.
- Nic takiego… Pokłóciliśmy się z Lau. – odpowiedziałem.
- Przykro mi. – siostra usiadła obok i mocno mnie przytuliła. – Zobaczysz… Wszystko się ułoży.
- Wątpię w to. Najpierw kłótnia z Rikiem, teraz z Laurą… A do tego cały czas myślę o tej dziewczynie z klubu.
- Może mi jeszcze powiesz, że się w niej zakochałeś? – była nieco zła.
- Nie wiem… Chyba tak… - odparłem i mocniej wtuliłem się w Delly.
- To dlatego… - nie dokończyła, bo mama Stormie stanęła w drzwiach.
- Obiad czeka. – oznajmiła.
- Zaraz przyjdziemy. -  odkleiłem się od Ryd, a następnie zszedłem do kuchni z nią i mamą do kuchni.

„Courtney”
Szykowałam się do pracy, gdy przyszła moja znajoma Vanni Latimer
- A Ty znowu tam idziesz? – zapytała.
- A z czego mam się utrzymać? Ojciec siedzi w LA, a ja nie mam za co do niego dołączyć. – odparłam oschle i wróciłam robienia makijażu.
- Są inne oferty pracy… Możesz znaleźć coś z równie wysokimi zarobkami. – nie dawała za wygraną.
- Nigdzie tyle nie dostaniesz… Najwięcej pieniędzy to napiwki. – oświadczyłam na co Vanni pokręciła głową.
- Z Tobą nie da się rozmawiać o pracy. – opadła na sofę. – A jak tam Twoje sprawy sercowe?
- Tak sobie… - westchnęłam. - Calum gdy się dowiedział, gdzie pracuję, zerwał ze mną.
- I dobrze. Ja też bym nie chciała być z kimś kto sypia z innymi za pieniądze. – powiedziała, za co spiorunowałam ją wzrokiem. – Przepraszam jeśli Cię uraziłam, ale to jest prawda. – dodała, po czym wstała, wzięła torebkę i nie czekając na moją odpowiedź wyszła.

„Riker”
Właśnie jadłem obiad, gdy w całym domu rozległ się dźwięk mojego telefonu. Szybko wyciągnąłem go z kieszeni i zerknąłem na ekran. Dzwoniła Vanni ~ moja nowa dziewczyna. Odebrałem połączenie opuszczając kuchnię.
- Co słychać kochanie? – spytałem.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. – oznajmiła.
- Jaką? – byłem naprawdę ciekawy.
- Niedługo przyjeżdżam do LA. – powiedziała z radością.
- To świetnie. Bardzo za Tobą tęsknię. – nieco skłamałem, bo ani trochę za nią nie tęsknię.
- Ja za tobą też. – odpowiedziała. – Będę musiała kończyć, bo mam mało kasy na koncie. Odezwę się dzień przed moim przyjazdem.
- Okay. To do usłyszenia.
- Do usłyszenia. – rozłączyła się, a ja wróciłem do kuchni zjeść obiad.

wtorek, 10 listopada 2015

Rozdział 5

„Ross”
Przez następne kilka dni atmosfera w domu była bardzo napięta. Riker albo nie odzywał się do mnie wcale albo wszczynał kłótnię o byle co. Rocky i Alexa trochę się posprzeczali. Ona myśli, że on zdradzał ją w trasie, on, że ona znalazła sobie innego. Ryland ledwo co wróciliśmy z trasy pojechał na urlop z Sav, a Vanni ciągle do nas dzwoni i zamęcza Rika. Rodzice pojechali na jakiś czas  do dziadków, ale wczoraj wrócili. Delly i Ell ciągle gdzieś wychodzą. Ja natomiast większość dnia spędzam na tarasie z moją ukochaną gitarą Luną w ręku. Kilka razy dzwoniła do mnie Laura i opowiadała jak rozwija się jej kariera. Chce się spotkać, ale ja nie mam na to ochoty, więc ciągle wymyślam jakieś wymówki.

„Laura”
Ross jest jakiś dziwny ostatnio. Mało mówi, nie chce się spotkać… Koniecznie muszę go odwiedzić i dowiedzieć się co się dzieje.
Ubrałam sukienkę od niego i trampki. Zabrałam komórkę i ruszyłam do domu Lynchów. Zapukałam do drzwi. Nic. Zapukałam ponownie. Znów nic. Zapukałam trzeci raz i w końcu drzwi się otworzyły. Zobaczyłam w nich Rikera z podbitym okiem.
- Y… Jest Ross? – spytałam.
- Na tarasie. – odparł ze złością.
- Co Ci się stało?
- Nic.
- Jak nic? Jesteś wściekły i masz podbite oko. Co się stało? – byłam stanowcza.
- Pokłóciliśmy się z Rossem.
- O co?
- Jak chcesz wiedzieć o co, to się go sama spytaj. Ja nie mam ochoty gadać o tym durniu.
- Okay. Spytam. – ruszyłam w stronę tarasu. – A i jeszcze jedno. Nie nazywaj go durniem. – dodałam i odeszłam.

„Riker”
Oj ta Laura. Nie wiem co ona widzi w tym Rossie…
Poszedłem za nią i podsłuchiwałem o czym rozmawiają.
- Hej Lau. – przywitał się z nią.
- Hej skarbie. – usiadła mu na kolana. – Co się dzieje? – spytała z troską.
- Nic takiego… - westchnął.
- O co pokłóciłeś się z Rikerem?
- O panienkę z klubu nocnego. – odparł ze spokojem.
- Co? Tylko mi nie mów, że mnie zdradziłeś?
- A to my w ogóle jesteśmy razem? – był zdziwiony.
- A nie?
- Nigdy nie byliśmy i nie jesteśmy. – strącił Laurę ze swoich kolan i chciał wejść do domu. Szybko uciekłem i nie słuchałem dalej, ale coś mi się wydaje, że tak szybko się nie pogodzą…

wtorek, 3 listopada 2015

Rozdział 4

„Ross”
Popołudniu mieliśmy samolot. Siedziałem zamyślony obok Rikera i patrzałem przez okno. Chmury od tej strony są dużo piękniejsze… Ziemia wydaje się taka idealna… Ale rzeczywistość jest inna. Codziennie słychać w wiadomościach różne tragiczne rzeczy np. „Wybuch pożar w kamienicy…”, „Niebezpieczny złoczyńca uciekł z więzienia i znów kogoś zamordował…”. Po za tym te wszystkie dziewczyny z klubów nocnych… Typowe „panienki do seksu”, ale i tak jest mi ich żal. W szczególności tej, z którą spędziłem w Nowym Jorku ostatnią noc podczas tej trasy…
- O czym tak myślisz młody? – Rik szturchnął mnie w bok.
- O świecie. – odparłem i wróciłem do oglądania świata za szybą w oknie samolotu.
- A możesz sprecyzować odpowiedź… - Riker nie dawał za wygraną. Wiedział, że jeśli się tak zamyślam to nie jest to jakaś tam sprawa… To jest coś głębszego co pochłania mnie w całości.
Obróciłem głowę w jego stronę i popatrzałem mu w oczy.
- Serio Cię to interesuje? Czy tylko tak udajesz? – spytałem złośliwie.
- Nigdy taki nie byłeś Ross. Co ta dziewczyna z klubu Ci zrobiła? – umiejętnie zmienił temat.
- Ona nic mi nie zrobiła. To była jedna noc i tyle. – odparłem oschle.
- Serio? To dlaczego zabrałeś ją rankiem do hotelu? Dlaczego proponowałeś jej casting? – podniósł ton.
- Bo mi na niej zależy. Jest młoda, piękna, mądra… - rozmarzyłem się, ale szybko się otrząsnąłem. – Niestety nie jest żadną milionerką, a w Nowym Jorku nie jest tak łatwo się utrzymać. Dlatego tam pracuje. – mówiłem bardzo głośno i dobitnie. Może teraz mój brat jak i reszta ludzi uświadomi sobie, że życie nie jest takie na jakie wygląda…

„Riker”
Ross doprowadza mnie do szału. Najpierw przyprowadza do pokoju panienkę z klubu, późnej odstawia sceny w samolocie. A ja po prostu chciałem wyręczyć mamę… Teraz widzę, że totalnie mi nie idzie. Ross w ogóle mnie nie słucha, robi co chce. Jestem ciekaw co jeszcze mnie czeka….

„Stormie”
Pojechaliśmy z Markiem odebrać dzieci i Ella z lotniska.
- Mamo! – Ross rzucił mi się na szyję. – Tęskniłem… - wtulił się mocno i nie pozwalał reszcie rodzeństwa zbliżać się do mnie.
- Chodźcie do samochodu dzieciaki. – oznajmił Mark. – Ty też Ross. – dodał.
Odkleiłam Rossa od siebie i za rękę zaprowadziłam do auta. Zapięłam mu pasy i usiadłam na swoje miejsce koło kierowcy.
- W końcu wracacie do domu… - powiedziałam z uśmiechem.
- I dobrze… Mam już dość tego małego głupka. – rzucił Rik i poczochrał Rossa.
- A co takiego zrobił? – spytałam.
- Zakochał się w panience z klubu nocnego… - odezwał się Rocky.
- Wcale nie! – oburzył się Ross.
- Ross nie wypieraj się. Rossers widziały Cię z nią na ulicy… - wtrąciła Rydel.
- Ale to, że mnie widziały wcale nie oznacza, że ją kocham. – Ross wściekał się jeszcze bardziej.
- Ale Ci na niej zależy. – także Ryland musiał coś powiedzieć.
- Dość! W takich warunkach bardzo ciężko prowadzi się samochód. – na te słowa Marka wszyscy umilkli.